Już za dwa tygodnie czeka mnie niesamowite przeżycie. Wyjeżdżam na cały weekend na jeden z najsłynniejszych torów wyścigowych na naszym kontynencie. Od piątku do niedzieli będą naocznym świadkiem wyjątkowego wydarzenia jakim jest wyścig Formuły 1. Wyjazd funduje mi mój pracodawca, bo zostałem jednym z trzech laureatów firmowego konkursu.
Wyścigi F1 oglądałem jedynie w telewizji
Największym paradoksem jest to, że do tej pory wyścigi F1 oglądałem jedynie w telewizji. Jestem zresztą zapalonym fanem tego sportu, więc każdy niedziela wyścigowa była dla mnie dniem iście świątecznym. A już za dwa tygodnie będę w tym wydarzeniu uczestniczył na żywo. Póki co jeszcze nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. Wszystko zaczęło się w ogóle od tego, że moja firma ogłosiła wielki konkurs sprzedażowy trwający przez równe pół roku. Nagrodą główną dla trzech laureatów był właśnie wyjazd na wyścig formuły F1. I do tej pory jeszcze nie mogę w to uwierzyć, że jestem jednym ze zwycięzców. Cieszę się na tą okoliczność niczym małe dziecko z nowej zabawki. Oczywiście w ramach tej nagrody mam przelot, hotel, wyżywienie i to co najważniejsze, czyli bilety wstępu na trzy dni ścigania. No bo przecież każdy taki weekend składa się z serii treningowych, kwalifikacji no i oczywiście dania głównego – niedzielnego wyścigu Grand Prix. Zaczynam już odliczać minuty do tego niesamowitego wydarzenia, które po raz pierwszy w życiu zobaczę na żywo.
Każdy wyścig, który oglądałem na wielkim ekranie swojego telewizora, przyprawiał mnie o palpitację serca. Cały czas zastanawiam się jak duży ładunek emocji można przeżywać oglądając wyścig z perspektywy trybun na torze wyścigowym. No cóż, lada chwila przekonam się o tym osobiście. Jeszcze tak wiele dni do wyjazdu, ale na szczęście czas leci równie szybko jak wyścigowe bolidy.